środa, 3 stycznia 2018

Teneryfa

Teide – Pico Viejo – Canada Blanca… Teneryfa treking…

 
Wulkan Teide
 
Mapa parku do pobrania w informacji
czerwiec 2010
mój czas przejścia ok. 6 H, trasa nr 9 i 23
wyposażenie: mapa parku (niedokładna), trapery, kijki, rękawiczki, czapka, kurtka, krem z filtrem 50 i okulary, woda, niestety idę bez skarpetek! kilka dni wożone w samochodzie i w końcu zostały w hotelu…ale dałam radę!
Wyruszamy z Los Cristianos przed 8, pokonujemy samochodem trasę w kierunku Arona – Vilaflor – Teide.
Na parkingu przy kolejce temperatura 29 st C i mocne słońce.
Godzina 9, nie ma jeszcze autokarów wycieczkowych, ale po kilku min. tworzy się gigantyczna kolejka.
 
Stacja Teleferico, 2356 m n.p.m
Kupujemy bilety na Teleferico góra – dół  25 E/os., po 10 min. jesteśmy na 3550 m n.p.m.  i podziwiamy panoramy z punktu La Rambleta.
 
Wulkan Teide 3718 m n.p.m.
Wiele osób w japonkach i skąpych strojach, a tu zimno! i wieje!
Ubieram getry, kurtkę, trapery..i w drogę…marzę o kalderze Pico Viejo, ale …czuję respekt w górach,  w końcu wulkan, trudne warunki i po lekturze relacji nie wiem, na ile moja kondycja się sprawdzi, tak więc z dystansem ruszam.
Przy Teide czuć siarkę, w dodatku strasznie wieje, jeszcze się waham, powoli schodzę trasą nr 9 z Teide w kierunku Pico Viejo, właściwie ma to być krótkie zejście, następnie powrót w górę i zjazd kolejką.
 
Szlak nr 9
Pomimo wiatru samopoczucie dobre, widoczność rewelacyjna, szlak wulkaniczny nie należy do łatwych, ale dam radę…decyzja podjęta – schodzimy.
W dole widoczna ścieżka na tle rudego popiołu, nad nią bajeczny Piko, a pod stopami czarna jak smoła lawa, pumeks, skały.
 
Pico Viejo / Nr 9 z Teide/
Ok. godziny trwa dość trudne zejście po czarnych głazach, podpieram się kijkami, czasem przytrzymuję skał i zsuwam nogi…
Lawiniska nie da się porównać z Tatrami, gdzie skała jest twarda; tu wbijam kijki w popiół, a buty jadą albo w tył, albo w przód, albo w dół  i tak na zmianę … z głazami przypominającymi poszarpaną wołowinę. Idę wolno, ostrożnie…i podziwiam…sceneria rodem z gwiezdnych wojen!
 
Wulkan Pico Viejo /Nr 9 z Teide/
Oddalamy się od Teide, został w górze… coraz mniejszy.
 
9 z Teide…niekiedy gubimy ścieżkę…
W dole jest ciepło i wiatr nie dokucza, słońce pali niemiłosiernie, na szczęście mam je za plecami.
Nareszcie łagodna ścieżka w rudym popiele; idziemy szybko, kamyki wpadają do butów, a towarzyszy nam kurz i upał!
Ścieżka biegnie w górę, pojawia się roślinność i… przystanki, niestety rozrzedzone powietrze dokucza na równi z upałem.
 
Pico Viejo wygląda magicznie
Docieram do kaldery /ok.2H/…krater o wiele większy niż Teide.
Krótki odpoczynek i kilka podejść z boku, aby obejrzeć cały ogromny dół.
 
Kaldera Pico Viejo..jesteśmy na 3134 m n.p.m.
Nie bardzo chcę wracać w górę tą samą trasą, w dodatku słońce świeciłoby w twarz…zmiana planów, cofamy się z Pico do rozwidlenia, gdzie znajduje się metalowa tablica z planem tras. Widzę z tego miejsca całkiem obiecującą ścieżkę i kombinuję – rozdzielimy się, jedno wróci kolejką po samochód, drugie zejdzie do Boca Tauce i tu się spotkamy …w końcu rozsądek bierze górę, idziemy w dół razem, stracimy po 12,5 E za bilety, ale jakie widoki przed nami…gdyby…
 
Tablica szlaków Parku Teide
Z opisu wiem, że trasa nr 9 nie należy do łatwych, nie idziemy nią, natomiast  wybieramy nr 28 do Boca Tauce czyli pierwszego punku informacji w parku…dodam, że oznakowanie szlaków jest fatalne, brak czasu przejść, szlak się często gubi…nie zdobyłam szczegółowego przewodnika parku i…dziwnym trafem… wybieramy trasę 28, wielokrotnie ją gubimy, po czym okazuje się, że schodzimy 23 /na tablicy żółta/, nie wrócimy już w górę, sporo przeszliśmy.
 Nie wiemy, gdzie ona się kończy, ale idziemy w dół i w dali widać szosę. Może upał, a może fatamorgana? fakt, że idziemy po skosie lawiniska Teide w nadziei na ścieżkę w popiele, dodawał nam sił…wg mnie 23 to bardzo trudna trasa, nie mogę porównać z innymi…ok. 3 godz. w upale i kurzu przemierzamy lawinisko, jęzory, ogromne głazy i wszystko to, co Teide z siebie wyrzucił!
 
Teide z Pico Viejo i pozostałości erupcji
Niektórzy nazywają to karmą dla psów, wołowiną , baleronem; a my po tym musimy iść, niestety taka droga! ale za to do celu!
W miarę posuwania się w dół, szlak okazuje coraz to trudniejszy, idziemy po skosie, zbliżając się do słupów kolejki. Zataczamy łuk i od czasu do czasu możemy spojrzeć na Teide…ale wchodzimy w sterty kamiennej lawy, na zmianę z górkami popiołu, trzeba patrzeć pod nogi i maszerować, a celu niestety nie widać. W dali wije się nitka szosy, za nią maleńki jak budowla z klocków hotel Parador, ale jak długo mam iść? tego nie wiem. Kopczyki ułożone z kamieni świadczą, że inni tu szli…
Myślę, że wulkan wyrzucił w to miejsce wszystko co najgorsze, bo strona w kier. północnym przypomina pustynny krajobraz…i akurat tu mnie „przygnało”.
 
Cisza, samotność, groza i upał nam towarzyszą, spotykamy tylko jednego Niemca, oddajemy mu nasze bilety powrotne na Teleferico, w nadziei, że dotrze do szczytu …wierzymy, los będzie dla nas przychylny. Tak naprawdę, każdy idzie  tu na własną odpowiedzialność, na pomoc nie ma co liczyć…
 
Szary popiół, zapadamy się po kostki
 
…jak nie popiół, to ogromne głazy
 
Niezwykłe jęzory lawy
W końcu pojawia się roślinność, pojedynczy ptak, a my dalej przez lawinisko; widoki są niesamowite, przepiękne i niecodzienne, nawet zdjęcia nie oddają uroku tego magicznego miejsca, a zarazem przerażającego.
 
Pierwsze kwiaty na trasie
Nareszcie pojawiają się znane z widokówek skały, czyli jeszcze godzina. Wypatrywanej łatwej  ścieżki brak, idziemy w dół po skałach, gdzie się da postawić nogę, tempo spada.
Nr 23, czyli dobrze idziemy, ale fatalna droga i męcząca.
 
Canada Blanca i słynne formacje skalne /2200 m n.p.m/
Ok. 16 docieramy do pętli nr 3, spotykamy szkolne wycieczki, panie w klapeczkach…patrzą na mnie jak na zjawę w zakurzonych butach i ubraniu…z kijkami..ale co widziałam, to moje! zeszłam z Teide i Pico Viejo, które oni widzą tylko jako niewielkie punkty.
Siadam na skale, wyjmuję kanapkę, zjawiają się jaszczury, dzielę się z nimi, a mój towarzysz rusza na stopa po samochód. I ma szczęście, Rosjanie podwożą… i po kilku minutach mogę się przebrać, ruszamy …kolacja już w hotelu.
Bogatsza w nowe doświadczenia, marzę o szlaku nr 28 z Boca Tauce na Pico, powinien być łatwiejszy,  wyruszę o 6-7 rano…może za rok…
UWAGI
Dzień wcześniej przejechaliśmy samochodem szosą TF-21 w kierunku Puerto de La Cruz, gdzie mogliśmy podziwiać rozmaite formacje, roślinność i sam Teide; trasa malownicza, polecam. Szczególnie ciekawym zjawiskiem jest zjazd w chmurach, a raczej mgle, kiedy to na krok nic nie widać /na wys. ok. 2 tys.m/.
Postanowiliśmy spojrzeć na szosę z góry, zajrzeć do ogromnego krateru Pico, więc pomysł na trekking.
Przed wyruszeniem na szlaki koniecznie trzeba zapoznać się z mapą  Parku Teide.
Ciekawe są krótkie ponad godzinne trasy nr 3, 2 oraz 15, 14, 20.
Dlaczego zdecydowałam się na tę wędrówkę? bo jestem niepokorna…i kocham magiczne scenerie.
http://www.telefericoteide.com/ing/rutas2.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz